Jestem Lena.
Nie znam się na 'technologiach'. Blog ten powstał z potrzeby serca jak i duszy.
Nie zależy mi na rozgłosie.
Dedykuję go gronie najbliższych mi osób, z którymi (z racji mego miejsca zamieszkania) mam utrudniony kontakt.
Lubię podróże, zawsze lubiłam. Na początku, wiadomo-wygodne moszczenie tyłka na tylnej kanapie 'Malucha' rodziców, wyjazdy nad morze, w polskie góry. Z czasem 'dalsze' wycieczki do południowych sąsiadów. Po paru..nastu latach autokar, Paryż! Więc tak wygląda 'zachód'?
Permanentnie celebrowałam patriotyzm lokalny. Pytana na studiach 'Gdzie wyjeżdżasz po magisterce?' odpowiadałam-'Nigdzie, ja zostaję!' Po cóż mi ten wielki świat, skoro tu, w mej małej pipidówie mam wszystko, czego zapragnę.
I wtedy pojawił się on, pan R. Celebryta, zagranicznik, pół Europy na stopa zwiedził-bla bla, ładne bajki Pan opowiadasz... No, bo jak tak można? Z plecakiem? Pod namiotem? Jedziesz z obcymi-tak za darmo??
Wyjechał... a wraz z nim wszystkie magiczne historie, którymi mnie raczył. Tęsknota, ciekawość-może go odwiedzę?! Telefon do przyjaciela-'Ewa, jak się kupuje bilety na tego rajanera?'
Poleciałam... Koniec lipca, Hiszpania, Barcelona, sangria, ale tu gorąco! 'Że śpimy na dachu znajomych?? A to tak można?'. Pierwsze w życiu 'poważne' łapanie stopa-Walencja, Benidorm, Alicante... Spanie pod chmurką, nocne kąpiele w morzu-toż to raj!
Powrót do Polski, do mego ukochanego, zaspanego miasteczka. Wakacje w pełni a tu NIC się nie dzieje! Plask! Strzał w policzek prosto od szarej rzeczywistości!
W owym momencie, od lat celebrowany patriotyzm lokalny umarł śmiercią naturalną. Narodziła się nowa, odmieniona Lena, pragnąca eksplorować świat, iść przez życie z owym bajkopisarzem R., którego historie okazały się nie tak do końca zmyślone. Przecież sama byłam, widziałam, przeżyłam!
Veni, vidi, vici!
Rozumiem doskonale. 'Lokalny patriotyzm' ma to do siebie, że żyjesz dniem wczorajszym i spokojnie planujesz przyszłość.. Życie za granicą natomiast, życie w podróży, na stopa ma to do siebie, że z wrażeń wczoraj nie pamiętasz, jutro nie istnieje, jest tylko dzisiaj, teraz i tu. Nie wiesz nigdy co zdarzy się za moment. To jest uzależniające gorzej niż narkotyk chociaż nigdy nic prócz ziół prowansalskich nie próbowałem.. Pozdrawiam i czekam na ciekawe relacje i zdjęcia:). Powodzenia !
OdpowiedzUsuńDzieki M! :* Do zobaczenia wkrotce! :)
Usuń